Przewiń do góry

01
lipca
Było314
dni temu
XXXVIII Ogólnopolskie Spotkania Zamkowe "Śpiewajmy poezję" PDF Drukuj Email

UWAGA !

Ze względu na "płaczliwą" aurę, koncerty zostają przeniesione do Sali Widowiskowej MDK w Szczytnie.

To już trzecia odsłona Ogólnopolskich Spotkań Zamkowych „Śpiewajmy Poezję” w Szczytnie. Finałowy konkurs najlepszych, młodych wykonawców poezji śpiewanej w urokliwych ruinach zamku krzyżackiego przeniesie wszystkie wrażliwe na poezję dusze do krainy dobrego klimatu i przygotuje je do spotkania z prawdziwymi gwiazdami tegorocznej edycji imprezy: Katarzyny Groniec i Stanisława Soyki.

1 lipca, godz. 21.00
Ruiny Zamku Krzyżackiego

  • Koncert Konkursowy XXXVIII Ogólnopolskich Spotkań Zamkowych
  • Katarzyna Groniec

2 lipca, godz. 21.00
Ruiny Zamku Krzyżackiego

  • Marta Andrzejczyk
  • Stanisław Soyka - solo - recital

Bilety do nabycia w sekretariacie Miejskiego Domu Kultury w Szczytnie i herbaciarni "Róża Wiatrów" (ul. Polska 12), Pub No 9 (ul. Barcza 9)

  • 1 lipca - 25 zł
  • 2 lipca - 35 zł
  • Karnet - 50 zł

Katarzyna Groniec

Katarzyna Groniec - śpiew
Łukasz Damrych – fortepian
Robert Szydło – bas
Łukasz Sobolak - perkusja

Katarzyna Groniec – wyjątkowa wokalistka i osobowość polskiej sceny! Niekiedy cały teatralny zespół nie jest w stanie dostarczyć tylu emocji i tak umiejętnie przenieść słuchaczy w świat o którym opowiada. Kiedy śpiewa, ma się wrażenie, że cała bez reszty zanurzona jest w nim. Jej występy to przejmujące spektakle, a widzowie od początku czują realistyczność wszystkich historii. Towarzyszący artystce muzycy w idealny sposób dawkują emocje budując niepowtarzalny nastrój.
Usłyszymy autorską kompilację utworów z różnych płyt artystki. Na pewno nie zabraknie "Listów Julii" ale także pojawią się utwory z pierwszych albumów, oraz piosenki zapowiadające nową płytę, której premiera planowana jest na październik 2011 roku.

Znana z występów w musicalu Metro a także teatrach Buffo, Roma oraz Ateneum. Autorka tekstów i muzyki , laureatka wielu muzycznych nagród .Debiutowała pierwszoplanową rolą Anki w musicalu Metro (1991), w 1997 zdobyła Grand Prix na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. W 1988 na Festiwalu Młodych Talentów w Poznaniu zdobyła główna nagrodę, następnie wystąpiła w musicalu - Metro, gdzie zagrała rolę Anki. Od tego czasu kilka lat współpracowała z teatrem Buffo w Warszawie gdzie wystąpiła m.in w spektaklach: Do grającej szafy grosik wrzuć, Brel, Grosik 2, Obok nas i Tyle miłości. Po rozstaniu z Teatrem Buffo zaczęła występować w Teatrze Ateneum. Na początku września 2000 ukazała się jej debiutancka płyta Mężczyźni, której producentem był Grzegorz Ciechowski.  Do tej pory artystka nagrała 6 płyt. W 2008 roku otrzymała Dyplom Mistrzowski Nagrody im. Aleksandra Bardiniego za wybitne osiągnięcia w piosence aktorskiej.

groniec.jpg groniec.jpg groniec.jpg

Stanisław Soyka
s1.jpg s1.jpg s1.jpg

Soyka o sobie:
Soyka Solo” jest moją formułą podstawową.  Na niej opiera się cała moja muzyka. Z tych poszukiwań,  któremu towarzyszy fortepian, wzięła się cała masa różnych innych koncepcji.  Kiedy myślę o  formule solowej, widzę siebie nastoletniego, grającego na fortepianie i śpiewającego. W taki właśnie sposób debiutowałem. Recital solo był moją pierwszą formacją - tak zacząłem występować publicznie. Tak formowała się moja muzyka i język.

Formuła solo jest najbardziej wymagająca. Oczywiście wielką radość daje gra w zespole. To jest niezwykle wzniosłe i budujące, kiedy każdy grając jakiś fragment, współtworzy całość. W formule solo ta całość musi być wypełniona przez jedną parę rąk i jedno gardło

Od licealnych czasów byłem zafascynowany jazzem. Nasiąknąłem elementami filozofii jazzowej. Nabrałem pewnego rodzaju stosunku do muzyki, na przykład do improwizacji. Już od tamtych lat nie zapamiętuję jakiegoś przebiegu muzyki na zawsze.  Nie pamiętam jak wczoraj zagrałem. Dzięki temu do dziś grywam niektóre piosenki od 20 lat, ale one są wciąż inne, bo nie kodują się w mojej głowie. Nie tworzę prototypowego sposobu na ich granie.

W 1978 r. byłem już w polskim środowisku jazzowym dość dobrze znany. Grywałem wówczas 
z zespołem „Extraball”. Wtedy to właśnie szef wydawnictwa Poljazz zaproponował mi nagranie koncertu. Odbył się on w Filharmonii Narodowej, w ramach cyklu Jazz Filharmonii. Ten recital solo został zarejestrowany i potem wydany na płycie. To było dokładnie 30 lat temu.

W okresie studyjnym, zauważyłem, że robie coś co nie jest do końca moje. Naszło mnie przeświadczenie, że nie mam ambicji bycia awangardowym odkrywcą, a ten jazzowy okres to była taka droga, która doprowadziła mnie do ślepej ulicy. Miałem wtedy paranoję żeby grać i śpiewać najdziwniej jak się da, zburzyć porządek, żeby popisać się awangardowością. Wtedy zdałem sobie sprawę, że to jest nieporozumienie. Nie chodzi przecież o to żeby coś sobie udowadniać, ale żeby skomunikować się z publicznością.

Wtedy zacząłem szukać własnego języka, własnej muzyki.  Jeżeli coś miało zainteresować paryżan czy Mediolan  to coś, czego nie znają. Coś, co wyraźnie ma cechę jakiegoś regionu Europy. Supportując w 1984 r. we Francji przed Rayem Charlesem, zdałem sobie sprawę, że on zaraz wyjdzie i zaśpiewa piosenki, które będą rzeczywiście z  pierwszej ręki. To był czas kiedy zacząłem o tym dużo myśleć, zaowocowało to moimi pierwszymi utworami, zacząłem wtedy komponować. Trzeba wiedzieć ze Ray Charles jest z delty Missisipi, a ja jestem z Gliwic. Należę do kultury śląsko - tyrolskiej i to w niczym nie przypomina tradycji delty Missisipi.

W roku1984 nagrałem recital w piwnicy na ul. Wójtowskiej. To było miejsce muzyczno-poetyckie na Nowym Mieście. Mój drugi album solo został wydany przez Poljazz. Potem związałem się 
z wytwórnią  RCA. Znalazłem się wtedy w świecie którego nie znałem, takim „high top scena pop”. Mieszkałem wytwornie na wsi w Anglii. Grałem ze świetnymi muzykami w całej Europie.

Na dobre wróciłem do Polski w 1988 r. Spotkałem się z Jasiem Janiną Iwańskim i to był duet, który rozrósł się do kwartetu, a potem sekstetu. W 1994 r. nasze drogi się rozeszły i znów znalazłem się na pustyni, w związku z tym grywałem solo. Ilekroć kończyła się jakaś współpraca zespołowa, siłą rzeczy zostawałem sam i lądowałem w formule solo. Działo się tak, ponieważ trudno mi było sobie wyobrazić życie bez grania i bez koncertowania.

Najdłuższa przerwę w graniu solo miałem miedzy rokiem1997, a 2007. Ten 10-letni okres był czasem formowania się ensemble’u który teraz nazywa się Sextet Plus.  Gram z nim do dziś. Gra się nam razem świetnie, łączy nas taka wspólnota muzykalności. Mój repertuar solo jest inny niż ten który gram z moją kompanią. Formuła solowa jest bardziej kameralna, śpiewam więcej poetów, rzeczy bardziej liryczne.

Kiedy gram jestem jakby na pół w rzeczywistości. Nurkuje na chwile w muzykę, przestaje myśleć w  sensie intelektualnym, nie konfrontuje się już z codziennymi problemami. Przestają one mieć w tym momencie znaczenie.